niedziela, 23 grudnia 2012

[5] Światełka na ścianie


Przyczepiasz choinkowe światełka do ściany swojego pokoju, nucąc pod nosem swoją ulubioną pastorałkę, napisaną kiedyś przez Kaczmarskiego, wyuczoną jeszcze w szkole podstawowej, kiedy śpiewałaś w chórze. Taśma klejąca nie chce trzymać, irytujesz się, tak łatwo cię zdenerwować.
Zawsze to wykorzystywał, mówił, że twoja wściekłość jest całkiem urocza.
W pokoju panuje półmrok, zapalone, niebieskie lampki rozpraszają noc, jest już późno, a jutro będzie już Wigilia. Spędzisz ją z rodziną, całe święta tak spędzisz, ale nie pamiętasz już, kiedy do niego nie dzwoniłaś z życzeniami urodzinowymi.
Boisz się zadzwonić, boisz się, że powiesz mu, jak wielki popełniłaś błąd.
Boisz się, że wypowiesz dwa słowa, które kiedyś przychodziły wam obojgu naturalnie, a teraz są tematem tabu, wasze uczucia, myśli, o tym nie mówicie, rozmawiacie o błahych sprawach, jeśli już rozmawiacie w ogóle.
Boisz się tego, że nadal go kochasz.
Kot ociera się o twoją rękę i układa na kolanach, mrucząc. Śmiejesz się cicho, drapiąc zwierzaka za uszami. Dotyka zimnym noskiem twoich palców i zostawia swoją białą sierść na twoich czarnych legginsach. Nie przeszkadza ci to, przyzwyczaiłaś się do tego.
Jemu też nie przeszkadzało, kiedy na jego czarnej bluzie znajdował białe kocie włosy, bo widział, jak błyszczały ci oczy w jego obecności.
Przecież on tak bardzo cię kochał, a ty zniszczyłaś go dwoma zdaniami wypowiedzianymi wypranym z emocji głosem. Zniszczyłaś jego, zniszczyłaś samą siebie, zniszczyłaś też jedyną rzecz, jaka cię utrzymywała przy życiu.
Sylwestra spędzisz z parą swoich przyjaciół. Cieszysz się, ale wiesz, kogo będzie ci brakować tej nocy. Jego dużych, niebieskich oczu, wąskich warg i blizny na twarzy, która dla ciebie była piękna. Krótkich włosów i szalika klubu piłkarskiego, o który się kłóciliście.
Będzie ci brakować jego.

A przecież nie brakuje ci osoby, której powinno ci dziś brakować.
Pięć lat temu też była niedziela, powiedziałaś to cicho, niemal szeptem, stojąc na cmentarzu, w śniegu po kolana, ściskając malutką rączkę twojej dwuletniej siostrzenicy. Patrzyłaś na tablicę, na znajome imię, nazwisko, zdjęcie osoby, która podawała cię do chrztu, i nie czujesz nic prócz mrozu. Mrozu i tęsknoty za osobą, którą straciłaś na własne życzenie.

Dziewczynko, mała, poraniona dziewczynko, spójrz, co zrobiła z tobą ta żyletka.
Popatrz, jak bardzo cię zmieniła.
Dziewczynko, gdzie zgubiłaś dawną siebie?

Światełka na ścianie błyszczą na niebiesko, siedzisz w ciszy, na łóżku, skulona, z przygryzionymi wargami. Zaczynasz czuć metaliczny smak krwi na ustach, ale ignorujesz to, krew i ból nie są ci przecież obce. Wpatrujesz się w światełka, liczysz dni, godziny, sekundy, które minęły, odkąd ostatni raz patrzyłaś w jego oczy. Zbyt wiele, zbyt dużo czasu minęło, ale wspomnienia się nie zacierają.
Czas nie leczy ran, czas tylko przyzwyczaja nas do bólu, tak?
Tak powtarzasz każdemu, kto pyta, czy już jest lepiej.
Nie, nie jest lepiej, mówisz. I nigdy nie będzie lepiej.
Nigdy nie będzie lepiej.

Mała, poraniona dziewczynka. Twoi przyjaciele nic o tobie nie wiedzą, a przecież znają cię na wskroś. Masz dwie twarze, umiesz grać, umiesz kłamać.
Udajesz uśmiech, śmiejesz się głośno, a przecież ci, którzy śmieją się najgłośniej, najbardziej cierpią.
Nic nie widzą, niektórzy wiedzą, ale milczą, udają, że twoje problemy nie istnieją. Mają swoje problemy.
A ty nie masz blizn na przedramionach, ty się nimi nigdy nie chwaliłaś, nie szukałaś współczucia. Tym bardziej nie szukałaś uwagi, ale ludzie i tak twierdzą, że o to ci chodziło, ludzie, których potrzebujesz, u których nadal szukasz wsparcia.

Chciałaś być dorosła, przez całe swoje życie chciałaś uciec z tego domu, od rodziny. A jednak w święta ich kochasz, przez te kilka dni w roku są cudowni, wszyscy kochają ciebie, kochają wszystkich.
Zakłamani, fałszywi, ale atmosfera jest tak cudowna, że nawet nie zwracasz na to uwagi. Tylko twoja mała bratanica jest szczera, nie ma jeszcze roku, śmieje się radośnie, widząc kota. Jest słodka, podobna do ojca, a do ciebie wyciąga ufnie rączki, lubi cię, a ty często kupujesz jej drobiazgi, bo lubisz ją.
Światełka na ścianie w twoim pokoju czekają na twój powrót, włączysz je i znowu będziesz sie wpatrywać w niebieskie punkciki w ciemności, tęskniąc za nim.

Niszczysz samą siebie, niszczysz wszystkich wokół, ale przecież ty lubisz niszczyć.
Niech światełka świecą, a innego końca świata nie będzie.


~*~
Znowu bardzo osobiście, w piątą rocznicę śmierci wujka, krótko, nijako, w ogóle ech.
Ech na mnie, ech na wiatr za oknem, ech na wszystko.
Merry Christmas.

4 komentarze:

  1. Kochana, trudne to, na swój sposób niesamowite i na pewno prawdziwe. Czasami podejmuje się różne decyzje nie wybiegając myślami w przyszłość. W taki dzień jak dziś, kiedy dostrzeżemy jakie konsekwencje pociągnęła za sobą jedna decyzja.
    A potem jakaś biegająca taśma przerwie taką refleksję, światełka będą świeciły dalej, nieprzerwanie, dopóki ich nie wyłączysz. Bo masz wpływ na to co dzieje się wokół Ciebie, pamiętaj ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Siema Grin, Ciebie też dobrze widzieć :3
    Kochana! W zeszłym roku było coś podobnego. I zawsze, kiedy piszesz coś tak osobistego, czuję się odrobinę niezręcznie i zawsze bardzo przygnębiona. Niezręcznie, bo poznaję tę część Ciebie, do której niewiele osób ma dostep; przygnębiona, bo tak strasznie mi smutno, ze Tobie jest smutno.
    Uśmiechnij się, bo to radosne święta, zostaw przeszłość za sobą i pozwól temu, co dopiero ma nadejść przynieść to, co najlepsze.
    Kocham Cię, Ty mały, zielony elfie.
    Weselszych!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dominika, ja Cię kiedyś zabiję gołymi rękoma. Przyjadę, przyprę do ściany i nagadam, a jak mnie nie posłuchasz to załaskoczę na śmierć.
    Zbrodnia doskonała.
    A poważnie... Zabrakło mi słów. I Ty doskonale wiesz dlaczego.
    Wiesz, myślisz, rozmyślasz, rozpamiętujesz.
    Żyj chwilą kochana. Każdy ból mija, tylko trzeba znaleźć odpowiednie lekarstwo i zażyć je w dawce nieprzekraczającej normy, ale także takiej, która ból pokona, a nie zagłuszy.
    Pamiętasz?
    Pewnie nie, bo to było dawno i nieprawda i nigdy światła dziennego nie ujrzało.
    Ale Ty masz znaleźć lekarstwo i nie chować go pod obudową telefonu.
    To nie jest lek.
    Nie mniej jednak, głowa do góry. Są gorsze dni i lepsze, są też Święta, najbardziej specyficzny czas w roku. Ni to dobre, ni to złe. Jednym pomaga, innym szkodzi, jeszcze innym przechodzi koło nosa.
    Nie mniej jednak magia wspomnieć zawsze zostaje.
    Kocham Cię Geniuś i dziękuje za to opowiadanie.
    Lubię, jak piszesz osobiście i się otwierasz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Serduszko♥ 'Światełka na ścianie' są takie piękne, doskonałe, smutne i prawdziwe. Chcę do Ciebie przytupciać i Cię przytulić, wiesz? Zdzieram mapę ze ściany i idę do Ciebie, może za kilka dni dotrę. a jak nie, to święty Mikołaj mnie podwiezie i jego elf,Stefcio.
    Głupio tęsknić za kimś za kim (teoretycznie) nie powinno się tęsknić, znam to z własnego doświadczenia. Ale życie takie już jest, my już tacy jesteśmy. Tęsknimy, bo musimy. Czy coś.
    Serduszko moje, główka do góry i uśmiech. Kocham Cię bardzo <3

    OdpowiedzUsuń